26 paź 2016

#07 'flashbacks 2

Ważne info: przypominam, że opowiadanie idzie do przodu więc czas płynie i płynie :) wchodzimy właśnie w rok 2017, mamy styczeń. Przyda się to przy wspomnieniach :)


*

marilyn manson - third day of a seven day binge


około 9 lat temu (maja 2008)
Nieczęsto chodziła na imprezy. Nie lubiła tego i wolała zostać w domu i poczytać książkę, aniżeli przemieszczać się w tłumie spoconych i pijanych nastolatków. Wiedziała, że uważali ją za totalną nudziarę, ale nic nie mogła na to poradzić. Po prostu zupełnie nie pasowała do współczesnych nastolatków. Mentalnie miała pewnie koło trzydziestki. Była starym umysłem, który może niekoniecznie myślał o zakładaniu rodziny, ale nie kręciły ją też rzeczy takie, jak jej rówieśników. Nie negowała ich zachowania, ale nie podzielała ich entuzjazmu. Czasem nawet łapała się na tym, że było jej przykro, że nie umie się wyluzować tak jak oni. Co nie zmieniało faktu, że lubiła wypić. Dotychczas robiła to u boku Sebastiana, najczęściej, gdy rodzice zostawiali ich samych. Rozejrzała się po pomieszczeniu pełnym ludzi. Zgubiła gdzieś swoją przyjaciółkę, która umknęła gdzieś ze swoim chłopakiem. I teraz miała jej za złe, że najpierw ją tu wyciągnęła, a potem zostawiła. Planowała usiąść gdzieś w kącie i poczekać aż tamta zechce wyjść. Evelyn nie miała samochodu i nie wyobrażała sobie kilkukilometrowej drogi na nogach do domu w środku nocy.
W końcu, w tym dzikim tłumie dojrzała Sebastiana. Ale chyba wolała go nie odnajdować. Jawnie flirtował z jakąś ciemnowłosą dziewczyną, odgarniając jej włosy z twarzy i uśmiechając tak, że niemal każdej miękły kolana. Po ich pocałunku wszystko wróciło do normy. Nie rozmawiali o tym, a ona nie do końca wiedziała na czym stoją. Teraz była w szoku, że on normalnie flirtuje z innymi, podczas gdy zaledwie tydzień temu ją pocałował mówiąc, że on też. A ona nie wiedziała o co mu chodzi! Tak jej zamotał w głowie, że nie potrafiła sama rozsupłać tej pętelki.
— Hej, Maleńka... — Usłyszała nagle tuż przy swoim uchu. Odwróciła wzrok. Obok niej na fotelu, siedział wysoki, dobrze zbudowany chłopak o ciemnych włosach i brązowych włosach. Patrick... Gwiazda lacrosse'a, podrywacz chyba większy od Sebastiana. Do tego półgłówek i idiota. Do dzisiaj zastanawiała się dlaczego jej przyjaciel trzyma się blisko tego palanta. — A czemu taka dziewczyna jak ty, siedzi tu zupełnie sama?
— Z wyboru... — odparła spokojnie, odwracając od niego wzrok. Nie odpuszczał. Był podpity i najwyraźniej miał na nią ochotę. Położył swoją dłoń na jej udzie i podsunął do góry. Strąciła ją. — Ei, czego chcesz?!
— Nie udawaj świętej. Nie mów, że Hunter jeszcze cię nie zaliczył. Tak cię broni, bo pewnie posuwa cię po godzinach. Udajesz cnotkę, a tak naprawdę puszczasz się za ochronę w szkole. Proszę cię, jak Sebastian mógłby się przyjaźnić z kimś tak nijakim jak ty?!
Zabolało. Uderzyła go otwartą dłonią prosto w twarz, zwracając na siebie uwagę wszystkich w pomieszczeniu. W tym Sebastiana. Podniosła się gwałtownie i ruszyła do drzwi. Wolała iść sama kilka kilometrów, niż zostać tam chociaż sekundę dłużej. Wypadła na chłodne, nocne powietrze i ruszyła w stronę ulicy Cliff Terrace. Miała do przejścia prawie sześć i pół kilometra, w tym część drogi prowadziła przez Park Stanowy Fort Adams. Wiedziała, że to zły pomysł, ale nie miała zamiaru zostać. 
— Evelyn! — Usłyszała. Nie odwróciła się. — Zaczekaj! Chyba nie masz zamiaru iść sama taki kawał!
— Mam zamiar! Wracaj na imprezę, Hunter! — warknęła, nie patrząc na niego. Poczuła jak ją dogania i zatrzymuje. Byli już na skraju lasu. 
— Odprowadzę cię.
— Po cholerę?
— Bo jest późno. Masz daleko do domu.
— Opuszczasz swoją nową koleżankę? — warknęła, nie ukrywając zirytowania i zazdrości.
— Jesteś zazdrosna o  Mary?
— Mary... — prychnęła. — Nie. Dlaczego miałabym niby być zazdrosna? — Wyminęła go i ruszyła przed siebie.
— Hej, nie denerwuj się! Patrick cię zdenerwował? Rzucił jakiś chamski tekst? 
— Pominę fakt, że twój kumpel chciał mnie zaliczyć i sugerował, że mnie chronisz tylko dlatego, że mnie... czekaj, jak on to określił... posuwasz po godzinach. Bo nie mógłbyś się zainteresować kimś tak... nijakim jak ja — wyrzuciła. Gdyby nie fakt jak bardzo była zdenerwowana, pewnie by się teraz popłakała. Była zbyt wrażliwa. Do wszystkiego podchodziła emocjonalnie. Zbyt emocjonalnie. I z reguły wtedy płakała. Nie ważne czy to radość, nerwy, smutek, wzruszenie czy zdenerwowanie. Ale nie tym razem. Była zła. Zła na Patricka za chamskie teksty, zła na Violet. że ją zostawiła i zła na Sebastiana, że flirtował z tamtą dziewczyną, jakby ich pocałunek nie miał dla niego żadnego znaczenia. — Powiedz, miał rację? Przyjaźnisz się ze mną z przyzwyczajenia, a tak naprawdę się mnie wstydzisz? Bo nie było tematu tego, co wydarzyło się w łazience tydzień temu. Zachowujemy się, jakby to nie miało miejsca. Mam wrażenie, że dla ciebie ten pocałunek nic nie znaczył! To dlatego, że nie jestem wystarczająco cool, żeby się ze mną spotykać?! Wtedy cię poniosło?! Wiesz co, nie złamiesz mi serca, kiedyś mi przejdzie, ale chciałabym wiedzieć na czym stoję, bo jak na raz...
Nie pozwolił jej skończyć. Złapał ją za rękę, przyciągnął do siebie, objął jedną dłonią w talii, drugą złapał za długie włosy i złączył ich wargi we władczym, agresywnym pocałunku. Nie pozwalał jej się odsunąć, poszukał tylko najbliższego drzewa i oparł ją o nie plecami. Czuła jak ich języki łączą się w szaleńczym tańcu. Smakowali jak niedawno pity alkohol. Wsunęła palce w jego włosy i lekko go za nie pociągnęła. Przestali zwracać uwagę na wszystko co ich otacza. Byli tylko oni. Kiedy w końcu Sebastian odsunął się kawałek, oboje oddychali głęboko i patrzyli sobie prosto w oczy. Był zdenerwowany, widziała to w jego oczach.
— Nigdy... Nie mów... Że... Się... Ciebie... Wstydzę... — wydyszał. Nie odsunął się daleko. Każde słowo czuła na swojej skórze. Stali tak dłuższą chwilę, nadal spleceni w ciasnym uścisku. Odgarnął pasmo włosów z jej twarzy. — Nigdy...



około 6 lat temu (kwiecień 2011)
Wpadł do jej pustego domu i od razu skierował się w stronę jej sypialni. Gdy tam dotarł, zastał Evelyn skuloną w kącie łóżka i ze łzami w oczach. Podniosła na niego wzrok i wybuchnęła głośnym szlochem.
— Spóźnia mi się... — załkała. — Zawsze był nieregularny, ale to już ponad trzy tygodnie!
Siadł obok niej i chwycił w ramiona, przyciskając mocno do swojego ciała. 
— Ciii... — szepnął, kołysząc ją lekko i głaszcząc po włosach.
— Muszę zdobyć test, ale nie tu w pobliżu... Za dużo osób może donieść rodzicom.
— Mam samochód. Możemy pojechać do Providence, jeśli będziesz się czuła lepiej.
Skinęła głową. Pomógł jej wstać i założyć coś na siebie, po czym wyszli i wsiedli do samochodu. Dziewczyna milczała przez piętnaście minut drogi. Była pochłonięta swoimi myślami i obawami, które zagnieździły się w jej głowie.
— A co jeśli jestem w ciąży? 
— Poradzimy sobie — odparł spokojnym głosem.
— Moi rodzice się wściekną.
— A moi nie. Spokojnie, zaczniemy o tym myśleć, jeśli się okaże, że jesteś w ciąży.
— Ale... — Wyczuwał panikę w tonie jej głosu.
— Evelyn, nie odejdę, nie zostawię cię samej, nie będę rozpaczać i się wściekać. Kocham cię, rozumiesz? Zrobiliśmy to razem, razem zajmiemy się dzieckiem. Wiem, że nie planowaliśmy tego... Jeszcze. Ale jeśli się stało, to nie możemy panikować. Zrobię wszystko, żeby ci pomóc. Damy radę...
Miała ochotę wybuchnąć płaczem. Wiedziała, że Sebastian mimo wszelkich opinii jest bardzo odpowiedzialny, a co ważniejsze ona jest dla niego bardzo ważna. Ale jego spokój był dla niej zaskoczeniem. I ukojeniem.

Nie wiele to pomogło, gdy dwie godziny później wrócili do domu, a dziewczyna nie potrafiła nic zrobić. Siadła na łóżku, rozłożyła kilka testów przed sobą i wpatrywała się w nie intensywnie. Sebastian przyniósł im sok z kuchni i siadł za nią, przytulając się do jej pleców. Westchnęła głośno.
— Boję się to zrobić.
— Wiem, ale będziemy wiedzieć... — szepnął, głaszcząc ją po ramionach i całują w odsłonięty kark.
— Nie mogę być w ciąży. Jestem za młoda... Mam tyle planów. Mówiliśmy, że dziecko najwcześniej jak skończę dwadzieścia sześć lat.
Zaśmiał się cicho, uświadamiając sobie jak wiele mieli wspólnych planów na przyszłość.
— Jestem tu...
— Jeszcze moment. Zaraz...
To "zaraz" trwało ponad dwie godziny. Ale Sebastian jej nie pospieszał. W tym czasie zmieniali pozycję co najmniej dwadzieścia razy, nie wypuszczając się mimo wszystko z objęć. Kiedy dziewczyna w końcu zniknęła za drzwiami łazienki, siedziała tam około trzydzieści minut. Dopiero po tym czasie usłyszał jej krzyk. Zapukał energicznie zaniepokojony jej zachowaniem. Otworzyła z szerokim uśmiechem.
— Skoro trzy testy mówią, że nie, to chyba nie... — powiedziała z ulgą i rzuciła mu się na szyję. 
Wypuścił głośno powietrze i mocno ją objął. Gdyby była w ciąży, poradziliby sobie, ale wolał się jeszcze nie mierzyć z rodzicielstwem. Kochał ją, ale na dzieci jeszcze było zdecydowanie za wcześnie.
— Za kilka lat... — szepnął.
— Mhmm... Za kilka lat... — mruknęła, całując go czule.

*

Myślisz, że nasz związek był taki poukładany i idealny? Był, ale... Mamy wybuchowe charaktery, jesteśmy cyniczni i ironiczni. Sama nie chciałabym się ze sobą przyjaźnić. Pewnie dlatego otaczają mnie ludzie podobni do mnie. Nikt inny nie wytrzymał. I tak, przyznaję, że tuż przed naszym rozstaniem byłam nie do wytrzymania. Widzisz, jestem bardzo emocjonalna. Często płaczę i szybko się denerwuję. Cóż mogę powiedzieć... jestem wrażliwa. Zawsze trudno mi było sobie z tym poradzić. Wiele rzeczy potrafiło mnie wytrącić z równowagi. Ale Sebastian to znosił... Problem się pojawił, gdy oboje byliśmy sfrustrowani związkiem na odległość. To męczy... I teraz widzę, że mogłam go doprowadzać do szału, robiąc awanturę tylko dlatego, że wydawało mi się, że nie chce być w Nowym Jorku.


około 5 lata temu (luty 2012)
— Wydaje ci się, że to takie hop siup?! — krzyknęła, przechodząc z jednego pomieszczenia do drugiego. — Myślisz, że moje studia nie są takie wymagające?
— Z całą pewnością nie tak jak moje.
— Dyskryminujesz sztukę! Spędzam przed komputerem pół dnia, żeby zdobyć umiejętności, które potem pozwolą mi znaleźć dobrze płatną pracę! Muszę ogarnąć kilkanaście programów, żeby wybić się spośród innych grafików, typografów... Pisanie też nie jest proste, Sebastian! Muszę ciągle szukać inspiracji i szkolić swoje umiejętności. Wiesz ile ludzi w dzisiejszych czasach publikuje? — warknęła, stając w końcu na przeciwko niego. — Uważasz, że  programowanie jest bardziej skomplikowane niż moje zajęcia? 
— Czy ja powiedziałem coś takiego? 
Odepchnęła go od siebie i ruszyła w stronę sypialni. 
— Evelyn, zatrzymaj się! Do jasnej cholery, przestań uciekać!
— Teraz nazywasz mnie tchórzem?! Mam dość tego, że jak tu przyjeżdżasz to masz wiecznie nadąsaną minę! Jakbyś tylko odliczał dni do powrotu do Stanford! Nie kochasz mnie?! Męczą cię spotkania ze mną?
— Co?! Rany, cokolwiek powiem, od razu to odwracasz i robisz z siebie ofiarę! Czy ja cokolwiek powiedziałem?! — warknął Sebastian, łapiąc ją za ramiona i przyciskając do ściany.
— Nie musisz mówić! Widzę! 
— Evelyn, gdybym nie chciał tu być, to bym nie przylatywał, prawda?! Co się z tobą dzieje?! Powiedziałem tylko, że mogłabyś w końcu przylecieć do Stanford, też mam obowiązki, które podczas przyjazdów tu muszę odłożyć.
— Świetnie! Więc nie przyjeżdżaj, skoro zobaczenie mnie przez dwa dni to taki wielki problem! — wykrzyczała mu prosto w twarz. Chciała się wyrwać z jego uścisku, ale nie mogła.
— Co ci odbiło?! 
— Nie chcesz tu być!
— Chcę! Co mam zrobić, żebyś mi uwierzyła?! Kocham cię i tęskniłem, nie mogłem się doczekać, ale musisz zrozumieć, że też mam obowiązki, o których myślę, będąc tutaj... W ostatnich tygodniach notorycznie tu przylatuję...
— Ta rozłąka mnie zabija... — szepnęła ze łzami w oczach.
— Dlatego zachowujesz się jak jędza i robisz mi awanturę z byle powodu? 
— Przestań. Nie rób mi wyrzutów, jakby ciebie to nie ruszało! — Znowu się zdenerwowała. Wypuścił powietrze, starając się uspokoić. Wkurzała się o nic i to go najbardziej denerwowało. Patrzyła na niego oskarżycielskim wzrokiem.
— Ty mała, wkurzająca kobieto... Chcę tu być. Bo chcę być przy tobie — warknął, całując ją namiętnie i zrywając z niej ubranie.

2 komentarze:

  1. Cześć. Już jakiś czas temu trafiłam na Twój blog. Moją uwagę przyciągnął genialny szablon i opis opowiadania. Kiedy przeczytałam, że główna bohaterka zmaga się z depresją, to wiedziałam, że prędzej czy później pojawię się tutaj, gdyż są to zdecydowanie moje klimaty. Zjawiam się dopiero przy rozdziale siódmym i to z jednym komentarzem i z góry za to przepraszam – ostatnio mam po prostu mało czasu, a bardzo zależało mi na tym, by dać Ci znać, że masz nową czytelniczkę i zaznaczyć, że od teraz będę na bieżąco.

    Zacznę od kilku drobnych uwag. Po pierwsze, Evelyn, jak na osobę z depresją, wydała mi się, aż za mocno skoncentrowana na pracy i różnych aktywnościach. Momentami miałam wrażenie, że bardziej niż depresja, dominowała u niej ucieczka i pracowanie nad wybranymi celami. Osoby z depresją raczej wycofują się ze wszystkich aktywności. W którymś z rozdziałów pojawił się również wątek leków. Coś w deseń, że terapeutka głównej bohaterki przepisała/zaleciła jej jakieś leki. Żaden terapeuta ani psychoterapeuta nie może przepisywać żadnych leków. To zrobić może jedynie lekarz psychiatra. W tekście raczej używasz sformułowania terapia i terapeutka – takim mianem raczej określamy psychologów. Ja bym tutaj raczej skłaniała się do używania słów psychoterapia i psychoterapeutka, gdyż mówimy o cięższych zaburzeniach nastroju i obawiam się, że zwykły psycholog mógłby nie poradzić sobie z przypadłością Evelyn, a to co przedstawiasz w ramach „sesji” brzmi mi raczej właśnie na psychoterapię. To co jeszcze mi średnio zagrało u Evelyn, jako u osoby z depresją, to fakt, że pojawiały się u niej słowotoki – mam na myśli głównie jedną scenę, w której dziewczyna przyznała się przed dużą grupą osób do swojego zaburzenia. Osoby z depresją raczej są oszczędne w słowach i nie otwierają się tak łatwo, ale z drugiej strony kobieta spędziła już wiele czasu u swojej terapeutki, więc w sumie mogła się już nauczyć mówić o swoich odczuciach i o tym co siedzi w jej środku, dlatego to jeszcze jestem w stanie sobie wytłumaczyć. Wybacz mi tych kilka uwag, ale tak jak wcześniej wspomniałam są to moje klimaty :)

    Abstrahując od całej terapii. Fabuła opowiadania bardzo mnie wciągnęła, więc tak jak na początku pisałam, teraz już postaram się być na bieżąco i zawsze będę starała się zostawić po sobie kilka słów. Bohaterowie też w sumie przypadli mi do gustu. Podoba mi nieco charakterna Evelyn i opiekuńczy Colton. Co do Sebastiana to mam co do niego mieszane uczucia. Na początku za nim nie przepadałam i denerwowało mnie to, że chciał wrócić do życia Evelyn, jednak Twoje flashbacki pokazały mi mężczyznę trochę w innym świetle i w sumie nawet zaczynam go lubić. A co do Alison… Myślę, że na razie było jej jeszcze zdecydowanie za mało w opowiadaniu, bym mogła jednoznacznie ją nie lubić, ale sytuacja z tą ciążą, jeśli faktycznie jest zmyślona, może do tego doprowadzić.

    Urzekł mnie Twój styl pisania, dlatego, jak będę miała chwilę to postaram się zapoznać również z Twoimi innymi opowiadaniami. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejny rozdział. Życzę ogromnego przypływu weny.

    Pozdrawiam, Kayla

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze, bardzo mnie cieszy, że opowiadanie przypadło Ci do gustu :) Co do komentarzy, to rozumiem w stu procentach, bo też czasami nie mam czasu, żeby nadrabiając opowiadanie, komentować każdy rozdział :)
      Jeśli chodzi o uwagi to ogromnie dziękuję! Staram się czytać i dowiadywać na ten temat, jednak wiadomo, mogą się pojawiać błędy, jestem tego w pełni świadoma (i postaram się je poprawić w miarę możliwości). Co do słowotoków to takie było założenie, że po tylu latach nie dość, że nauczyła się o tym mówić, to jeszcze wszystko się w niej kumulowało aż w końcu wybuchło :D
      Cieszy mnie też fakt, że podoba Ci się mój styl pisania :) To dla mnie niesamowicie ważne (po studiowaniu twórczego pisania na tym chyba zależy m najbardziej :)).
      Bardzo dziękuję za tak rozbudowany komentarz i wszelkie uwagi, które wezmę sobie do serca :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania i wywołuje szeroki uśmiech na twarzy autorki :)
Wasze uwagi mogą mieć wpływ na mój warsztat, ale także na fabułę!
Za każdy wpis i odwiedzenie bloga ogromnie dziękuję :)

Obserwatorzy

Szablon stworzony przez Lune / Technologia Blogger / Credits: X X X