28 sie 2016

#00 'the past




(...) Miłość jest do bani.

Nasza historia zaczęła się jak setki innych historii. Poznaliśmy się w dzieciństwie. No wiesz... Mieszkaliśmy w Newport na Rhode Island. Bogaci rodzice, ta sama, prywatna szkoła, domy oddalone od siebie o zaledwie trzy przecznice... Zakochaliśmy się w liceum. Ja, niedostępna outsiderka, artystka, jednak na tyle ładna, że wielu chłopaków mnie pragnęło. On, popularny, świetny z informatyki, czasami cyniczny i gnębiący innych. Ale co tam... Dobraliśmy się jak pies z kotem. Zupełne przeciwieństwa, nikt nie dawał nam więcej niż dwa miesiące. Mówili, że chce mnie tylko zaliczyć. A jednak... Byliśmy zakochani do szaleństwa. Poza sobą nie widzieliśmy świata. Nasz związek trwał cztery lata, chociaż miałam wrażenie jakbyśmy się spotykali już od przedszkola. 
I wtedy świat się zawalił: ja chciałam iść na studia w Nowym Jorku, dostałam się do Parsons, jednej z najlepszych uczelni artystycznych na świecie. On zdecydował się na studiowanie na Stanford. Nie winię go oczywiście. Ale wiesz jak wygląda związek rozdzielony przez trzy tysiące kilometrów?
a) Dramat.
b) Tragedia.
c) Wyzwanie.
d) Umocnienie uczuć.
e) Piękne doświadczenie.
f) Test.
Możesz wybrać więcej niż jedną odpowiedź!
Szansa na przetrwanie takiego związku jest... jak możliwość zobaczenia tego różowego ziarenka piasku, gdy stoisz wyprostowana i spoglądasz pod nogi. Siedzisz na fotelu? Jestem pewna, że jakiś piasek czy kurz się tam znajduje. Widzisz co mam na myśli?
Nie mieliśmy żadnych szans, chociaż próbowaliśmy przez prawie rok. Odwiedziny. Telefony. Listy. Maile... Każdy możliwy sposób żeby uratować związek. Ale to jak walka z wiatrakami. Oboje to wiedzieliśmy. On zaczął nowe życie, z nowymi znajomymi, w którym powoli zaczynało brakować dla mnie miejsca. Cóż, nie lubię zmian... Gwoździem do trumny była wiadomość, że kogoś ma i nie ma sensu dalej żyć złudzeniami, że nam wyjdzie. Cios w serce i przestrzelenie obu kolan. Dobrze, że zrobił to osobiście, a nie przez telefon lub maila. Gorzej, że chciałam mu oświadczyć, że jestem w stanie przenieść się na studia do Kalifornii. Niepotrzebnie. Może i dobrze. Nowy Jork jest dla mnie zbyt idealny, żebym wyjechała.
Każde poszło w swoją stronę. Boli jak cholera. Pozbieranie się do kupy zajmie mi trochę czasu. Tak mi się wydaje... Rzuciłam się teraz w wir studiowania i pracy. Nie mam czasu, żeby rozmyślać o utraconej miłości. Co z tego, że to co robię jest beznadziejne i nic nie warte? Przynajmniej mam zajęcie.
I myślisz, że skoro jestem tak młoda to to uczucie nie było aż tak silne... Wiele osób tak myśli...
Unikaliśmy się. Kiedy wracał do domu, nigdy nie pojawiałam się w okolicy Rhode Island. Tak wyszło, że nie widzieliśmy się prawie cztery lata. W tym czasie uzyskałam pierwszy tytuł uniwersytecki i właśnie szykuję się żeby osiągnąć tytuł magistra. Nie mam czasu na nic poza przygotowywaniem projektu i pracą w przerwach. Nie chodzę na randki. Kto by chciał kogoś takiego jak ja?
Wiem, że życie to nie bajka. Nie można sobie dopisać szczęśliwego zakończenia, u boku idealnego księcia. Wiem, nikt nie jest idealny. I zawsze na naszej drodze są wyboje, zakręty i rozwidlenia, które musimy pokonać. Nasze decyzje mają wpływ na to kim będziemy jutro czy... za pięć lat. Jednak czasami musimy po prostu pogodzić się z tym, że nie na wszystko mamy wpływ... Zresztą jaki sens w pokonywaniu przeciwności losu, skoro pojawią się następne trudności, kolejne osoby nas zranią, a na końcu i tak umrzemy? Świat nie jest piękny i kolorowy. 
Że co?! Ale ja nie mam depresji!





*
Witajcie.
Przedstawiam Wam opowiadanie, które będzie dla mnie nie lada wyzwaniem. Opisywanie osoby z depresją jest trudne, ale mam nadzieję, że mimo wszystko jej uwierzycie, a ja podołam. 
Nie wiem czy będzie to czytelne, jednak wszelkie fragmenty pisane kursywą to myśli/wypowiedzi bohaterki, najczęściej monologi, które wygłasza podczas sesji u psychoterapeuty.
Jeśli macie pytania lub sugestie, piszcie w zakładce author.

7 komentarzy:

  1. Huhu, jestem pierwsza ale zaszczyt mnie kopnął. Czuję to wyróżnienie.
    Przeżywałam kiedyś depresje, więc jak najbardziej będę czytać opowiadanie. Widzę że troszkę bananowe dzieci z tych bohaterów, dobrze, że pokazujesz, że bogaci też mają problemy. Pieniądz nie rozwiąże wszystkiego.
    Widzę, że napisałaś też rozdział. Muszę go koniecznie przeczytać! :D
    Pierwsze na co zwróciłam uwagę to ta kursywa, ale doczytałam, że to myśli głównej bohaterki podczas wizyty u terapeuty.

    Ok, 3mam kciuki żeby wyzwanie Ci się udało, mknę czytać rozdzialik. ;)

    Jak napiszesz kolejny daj mi znać w spamowniku (znajdziesz go; po lewej stronie jeden z kwadratów) na blogu: icedaughter.blogspot.com, bo ja zakręcona jestem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest też moim celem: żeby pokazać, że pozornie ktoś może mieć wszystko a jednak coś może być bardzo nie tak. Sama doskonale o tym wiem ;)
      Będzie to dla mnie wyzwanie, jednak mam nadzieję że mi się uda, a wszelkie niedociągnięcia zostaną mi wskazane :) (wszak większość informacji o depresji pochodzi ze stron i książek :D)
      Mam nadzieję, że opowiadanie przypadnie Ci do gustu i wrócisz żeby poznać dalsze losy głównej bohaterki :)

      Usuń
  2. siemaneczko.
    Weszłam sobie tu z jakiegoś katalogu, bo spodobała mi się miniatura twojego szablonu, za czym idzie — spodobał mi się szablon. Potem dopiero zauważyłam, że to Margot Robbie i całkiem fajne opowiadanie.
    Cóż, temat może być trudny lub nie, to wszystko zależy od tego jak się przygotowałaś i jaki masz zarys opowieści. Evelyn ma depresję i udaje, że wcale tak nie jest (to wynika z opisu). Będzie na pewno bardzo ciekawie, a na dodatek pojawi się ktoś, kto wywróci jej życie do góry nogami. Mogę tylko czekać. I już sobie nawet zaobserwowałam, więc oficjalnie mogę nazwać się czytelnikiem. :D
    buźka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że kogoś zaciekawiłam :)zarys na razie mam bardzo ogólny, a co chwilę coś się zmienia, także mam nadzieję, że będzie to miało ostatecznie ręce i nogi :D
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Hej :)
    Wlazłam, jestem, przeczytałam. Znalazłam cię na KE i szablon (jestem świrem, jeżeli chodzi o szablony) już od samej miniatury mnie zauroczył. Dlatego też, zachęcona miniaturką, wbiłam i jednym tchem przeczytałam prolog. Płynność - to mnie uderzyło. Nie będę się rozwodzić nad wspaniałością twojego stylu, ponieważ to pewnie już wiesz, po prostu pędzę do rozdziału, widzę, że jakiś się jawi po lewej :).
    Bohaterka z depresją, ale coś czuję, że nie tylko znajdziemy tu smutek i żal. Szczególnie patrząc na to, że prawdopodobnie ktoś troszku jej namiesza w tej głowie. Ahh, Margot Robbie <3. Cudowna jest.

    Pozdrawiam, Megan.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam. :)
    Dopadłam Twojego bloga, dzięki katalogowi. Szablon bardzo mi się spodobał, a potem pochłonęłam prolog. Depresja to dosyć trudny stan. Twoja bohaterka wyraźnie będzie zaprzeczać, że ją ma. Ale może być to ciekawe i nietuzinkowe opowiadanie. ;) Mam nadzieję, że podołasz zadaniu, a ja będę miała co czytać. :D
    Zaobserwowałam sobie bloga, będę więc regularnie wpadać. ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się pomysł, koncepcja na to opowiadanie. Takie sesje psychiatryczne, to jest coś... coś nowego w blogsferze, a przynajmniej ja nigdy na takie coś nie trafiłam i nie mam czegoś takiego w swoich ulubionych (teraz pewnie już będę mieć).
    Nie zgodzę się jednak z tym, że związek na odległość nie ma szans przetrwać. Wszystko jednak zależy od dojrzałości ludzi, którzy tworzą taki związek i od dojrzałości uczucia. Są przecież małżeństwa, które żyją na odległość, bo nie mają wyjścia, bo jest kredyt do spłacenia, niepełnosprawne dziecko, brak możliwości zarobienia na to wszystko w Polsce.
    Twoje opowiadanie jednak nie dotyczy dojrzałych ludzi, a gówniarzy, którzy od dziecka mieli wszystko i przez to wydawało im się, że wszystko im się należy, a życie jest taaaakie proste. Dostali kopa od tego życia, zafundowali go sobie nawzajem. Odnoszę jednak wrażenie, że pan popularny lepiej się po tym pozbierał, niż outsaiderka :)

    Pozdrawiam
    takamilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania i wywołuje szeroki uśmiech na twarzy autorki :)
Wasze uwagi mogą mieć wpływ na mój warsztat, ale także na fabułę!
Za każdy wpis i odwiedzenie bloga ogromnie dziękuję :)

Obserwatorzy

Szablon stworzony przez Lune / Technologia Blogger / Credits: X X X